piątek, 23 marca 2012

Most Marii Kurii? Nieee... Północny



Już w sobotę otwiera się, parafrazując Bareję,

długa jasna prosta, szeroka jak morze, trasa północna,
która zepnie drugi brzeg po którym twój ojciec szedł...


Budowa poszła w miarę sprawnie, poślizg 4 miesiące w oddaniu mostu nie robi na nikim wrażenia i wszystko byłoby super gdyby nie heca z nazwą.

Zaczęło się od tak zwanego wbicia pierwszej łopaty, kiedy to pani HGW wyszczebiotała, pełna euforii, że ona już następnego dnia skieruje wniosek o nadanie mostowi, nazwy Jana Pawła II. Musiała dostać zdrowy wycisk od PR-owców, bo na całe szczęście nikt nigdy więcej do tego pomysłu nie powrócił.

Kiedy się wydawało, że most północny będzie faktycznie oficjalnie Mostem Północnym, która to nazwa się przyjęła wśród mieszkańców Warszawy jako kompletnie neutralna i po prostu naturalna, to nie, jacyś mądrzy inaczej wymyślili że nazwą most imieniem Marii Kurii.

Nie mam nic przeciwko Marii Kurii, mało tego jestem dla niej pełen podziwu, tylko dlaczego robi się jej krzywdę wrzucając na ten most?

Znów mamy sztuczną nazwę, oderwaną od jakiegokolwiek związku z miejscem, nadaną wbrew woli społeczeństwa (to się nazywa arogancja władzy, jeśli ignoruje się zdanie 80% osób biorących udział w konsultacjach społecznych - władzy podziękujemy za to w kolejnych wyborach).

W sumie niby nic nowego, wpisuje się to w dekomunizację Stołecznej, Babkę Radosława czy Pastę Świętokrzyską brakuje tylko Majonezu Kieleckiego.
Jestem także głęboko zdziwiony, że pozostawiono rondo Żaba a nie nazwano go jakże wdzięcznym imieniem porucznika Znicza. Myślę jednak że to niedopatrzenie zostanie jak najszybciej skorygowane.

Dziękuję ci Platformo za te nazwy. Odwdzięczę się w wyborach. Na mój głos już nie liczcie.

1 komentarz:

  1. Most Curii i można szybko zmienić na most Kurii Archidiecezjalnej, haha.

    OdpowiedzUsuń