Wpis trochę spóźniony, bo tak naprawdę dotyczący czwartku 16.09., tyle że akurat tego dnia wyjeżdżałem z wycieczką do Pragi.
Zaczęło się od nagłej konsternacji, kiedy tuż po 8 rano okazało się że NIE MA KRZYŻA!!!!
HAŃBA!!! ;-)
Nareszcie podjęto zdecydowane działanie i nareszcie (przynajmniej częściowo) rozwiązano dosyć istotny, wydawałoby się nierozwiązywalny problem.
Komentarze tzw. "obrońców krzyża" i pisiorów nie nadają się do cytowania i komentowania, są tak żenujące.
Ciąg dalszy dziwnych zdarzeń nastąpił wieczorem, podczas meczu Juventus - Lech.
Szeroko otwierałem oczy i przecierałem je ze zdumienia, kiedy po pół godzinie meczu było 0:2 (dla Lecha!).
Potem wprawdzie Juventus zaczął grać i osiągnął planowy wynik 3:2.
Niemniej to co się wydarzyło potem, w ostatniej minucie, przeszło najśmielsze oczekiwania. Lech pokazał że gra się do końca:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz