W swoim życiu miałam szczęśliwie okazję uczestniczyć w wielu szkoleniach, kursach, konferencjach, studiach podyplomowych…
Zawsze zapisując się na nie, a następnie je oceniając, brałam pod uwagę 2 kryteria:
1. profesjonalizm prowadzącego i jego zdolność do „magicznego” ujęcia tematu oraz
2. czy procent nowej dla mnie wiedzy przekraczał 15% zawartości szkolenia.
Wiem, że jeśli powiem, że kurs TUTORA pod względem drugiego kryterium bił wszystkie wcześniejsze na głowę, może nie najlepiej świadczyć o moich wyjściowych umiejętnościach, ale niech tam, w końcu temu miała służyć ta inwestycja!
Faktem jest, iż podczas tych wielu, niezwykle mroźnych, miesięcy, poznawałam miasto:
to którego już nie ma,
to które widzimy ale nie dostrzegamy,
to które dopiero powstaje,
przedstawiane w sposób magiczny, nie tylko przez prowadzącego, ale też przez uczestników, którzy już wcześniej zostali przez nie oczarowani, przez takich jak ja „o świeżym spojrzeniu” oraz mnie samą.
Magia działa się na każdym kroku:
1. byliśmy zdolni nie tylko przeżyć 8 godzin w 20 stopniowym mrozie ale jeszcze interesująco opowiadać o tym co akurat stanęło na naszej drodze,
2. fantastyczni eksperci w poszczególnych tematach chętnie dzielili się swoją wiedzą, kanapkami, cukierkami, preclami, tekstami, mapami, tabelkami, linkami…, słowem wszystkim co mieli w danej chwili,
3. osoby nieśmiałe stawały się pierwszorzędnymi mówcami a te z zaległościami z WFu, strzykaniem w kościach etc. stawały się wytrawnymi piechurami,
4. lizeny, przyczółki, ryzality i inne boniowania mogliśmy bez pudła rozpoznać nawet w środku nocy…
Wiele by wymieniać.
Powiem krótko, dzięki pionierskim, jak na kurs przewodnicki, metodom nauczania, dzieleniu się wiedzą ekspercką uczestników, intensywnej, choć nie mozolnej, pracy w trakcie kursu byliśmy skazani na sukces (choć niektórzy, tak jak ja do końca w to nie wierzyli).
Cieszyliśmy się jak wariaci z każdego zaliczonego egzaminu – A ZDALIŚMY WSZYSCY…(co jest ponoć zjawiskiem nie występującym w przyrodzie).
Nie do przecenienia w „akcji przewodnik” było wsparcie, wiara w nas i zaangażowanie organizatora całego przedsięwzięcia, Tomka Dygały oraz wspaniałych „weteranów” zawodu (mimo młodego wieku) Edyty i Artura.
Jak bardzo uzależniliśmy się od siebie, od odkrywania nieznanych zakątków miasta i Tomka, niech świadczy fakt, iż nadal, ale już fakultatywnie, umawiamy się na wycieczki, prelekcje tudzież wypady na piwo.
Warto było zafundować sobie taką przygodę! Chwilo trwaj!
Aneta Sierakowska
poniedziałek, 7 czerwca 2010
Kurs przewodnicki i referencje
Kurs przewodników po Warszawie w edycji letniej już trwa, można do niego jeszcze dołączyć, a w międzyczasie dostałem mocno spóźnione ;-) referencje od Anety - już pani przewodnik:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz