Po tym jak Martyna spróbowała czy oliwki są jadalne, vide I cześć relacji, udaliśmy się w kierunku na Rawę Mazowiecką.
Po drodze, lekko z boku, mieliśmy w programie Boguszyce koło Rawy Mazowieckiej.
Taki sobie niepozorny kościółek, stojący lekko na wzgórzu.
Prawda, że kompletnie nie zwraca na siebie uwagi?
Wielki błąd... Okazuje się że ów kościółek zbudowany został w połowie XVI wieku (!) i pomimo tego, że z zewnątrz zupełnie nie rzuca się w oczy, to wewnątrz wygląda tak:
Prawda że robi wrażenie? Ta polichromia pochodzi z okresu budowy kościoła czyli, powtórzę się, z połowy XVI wieku. Mieliśmy farta że udało się wejść i to cudo zobaczyć :)
Kolejny punkt programu to zamek w Rawie Mazowieckiej. Zamek to trochę wielkie słowa, raczej to co z niego zostało i to co zrekonstruowano. A kiedyś należał do książąt mazowieckich, wszak Rawa - jak sama nazwa wskazuje - Mazowiecka, należy do historycznego Mazowsza, obecnie w województwie łódzkim.
Z Rawy były dwa rzuty beretem do Inowłodza. Inowłódz słynie przede wszystkim z romańskiego kościoła pw. św. Idziego - votum dziękczynnego księcia Władysława Hermana za urodzenie syna - Bolesława Krzywoustego.
Tak po prawdzie, ten kościół to jest bardziej to, jak międzywojenni rekonstruktorzy wyobrażali sobie romański kościół. Ale i tak jest ładny.
Przed kościołem Kamil co nieco poopowiadał.
Co poniektórzy udali się do kościoła boso...
Poniżej przegląd fotek i konkurs bez nagród: czyje to bose nóżki?
W Inowłodzu był jeszcze, relatywnie bezpłciowy, kościół parafialny...
...ale potem przyszedł czas na lokalny hit, to jest sklep spożywczy w synagodze, pochodzącej z początku XIX wieku.
Jakby co, to nie ma tam koszernego jedzenia.
Był za to Pan Tubylec, który bardzo chętnie podzielił się z nami informacjami z przeszłości.
Kolejną atrakcją Inowłodza jest nowo budowany zamek...
W międzyczasie zaczęło zachodzić słońce i zrobiło się bardzo malowniczo :)
Potem był Radom upsss.... Suwałki...
c.d.n. jutro 8:15
no właśnie, Suwałki! Ale całkiem podobne są do Radomia, muszę przyznać. Oliwki są niejadalne, koperek obrzydliwy a chodzenie boso jest najwspanialsze na świecie.
OdpowiedzUsuńCo do podobieństwa się nie wypowiem, koperek owszem niejadalny za to oliwki - mniam a chodzenie boso... no cóż, pominę milczeniem
OdpowiedzUsuń