niedziela, 24 stycznia 2010

O Pałacu słów kilka

W ostatnim czasie, za sprawą Ważnego Ministra, którego nazwisko litościwie przemilczę, rozpętała się jałowa dyskusja na temat burzyć czy nie burzyć Pałacu Kultury. Wszelka dyskusja jest kompletnie bezcelowa, bowiem po wpisaniu Pałacu do rejestru zabytków, podlega on prawnej ochronie.

Miałem co do Pałacu zawsze mieszane uczucia - postawić go można bowiem w jednym rzędzie z innymi symbolami rosyjskiej/radzieckiej dominacji jak sobór na placu Saskim (czyli obecnie Piłsudskiego) czy pomnik Dzierżyńskiego.

Przy wszelkich dyskusjach na temat stosunku do Pałacu, przypomina mi się sytuacja z roku 1978, kiedy to w Warszawie moja rodzina gościła Czeszkę. Owa Czeszka wysiadła na dworcu centralnym, wyszła na przystanek i zrobiła wielkie OOOOOO! Przygodna osoba, zapytana przez nią o to co TO jest, wręczyła jej pudełko zapałek, żeby poszła TO (czyli Pałac) podpalić.

Na drugim biegunie mam absolutnie współczesny zachwyt gości z Austrii, którzy są pałacem zafascynowani i każdorazowo chcą go zobaczyć, także wewnątrz.

Wpis do rejestru zabytków spowodował, że pozostaje go wyłącznie pokochać, niemniej wydaje mi się że jest za co. Abstrahując od ilości placówek kulturalnych wewnątrz (o co zadbali polscy architekci współpracujący z radzieckimi) pałac to kawał porządnej architektury, inspirowanej polskim renesansem - czyż nie ma tu wyraźnych zapożyczeń z krakowskich sukiennic? Niektórzy w radzieckich pałacach dopatrują sie inspiracji amerykańskimi drapaczami chmur z lat 30-tych.


Spójrzmy na budynek. Wydaje się że jest zbudowany z piaskowcowych bloków, podczas gdy jest to tylko zewnętrzna wykładzina a sam pałac jest z cegły.

Przy odrobinie wytrwałości można dopatrzeć się śladów ingerencji w... historię. I tak jeszcze parę lat temu był widoczny pod neonem nad głównym wejściem, wykuty napis "Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina". Niestety skuto go definitywnie.

Innym przykładem jest rzeźba, na której inteligent (?) trzyma książkę, na której widnieją nazwiska: Marks, Engels, Lenin. Wprawne oko dojrzy, ze było tam kiedyś jeszcze jedno: Stalin.

Pozostałością po budowie pałacu jest Osiedle "Przyjaźń" na Jelonkach, gdzie mieszkali budowniczowie, obecnie akademik. Inną, smutniejszą pamiątką jest 16 nagrobków na Cmentarzu Prawosławnym - tylu bowiem robotników zginęło podczas budowy.
Pogódźmy się zatem z Pałacem i tym że trwać będzie na wieczne czasy a najlepiej jeszcze spróbujmy go polubić.


PS. U schyłku 2009 roku do rejestru zabytków wpisano kolejny warszawski symbol komunistycznej dyktatury - gmach dawnego KC PZPR. Nie ma rady, też pozostaje go pokochać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz