wtorek, 6 marca 2012

Co po deregulacji?

Dostałem właśnie maila od potencjalnego uczestnika, pozwolę sobie na niego odpowiedzieć publicznie, bowiem pytań takich będzie z pewnością więcej.

Chciałbym się tak szczerze zapytać jak to jest teraz z tymi kursami na przewodnika.
Cały czas mówią, że zawód przewodnika ma być uwolniony tylko nie wiadomo kiedy.
Ma być podobno wymagane tyko zgłoszenie, że się chce być przewodnikiem i niekaralność, a żadnych kursów i egzaminów ma nie być. Tak pisze we wczorajszym Dzienniku.
Tylko nie wiadomo, czy to wejdzie w życie i kiedy oraz co wtedy z tymi uprawnieniami co teraz są wystawiane?


To że deregulacja staje się faktem, to już raczej oczywiste.
Pisałem o tym na blogu w sobotę - w dniu kiedy ją ogłaszano.

Z dotychczas opublikowanych dokumentów/materiałów wynika tylko tyle że każdy będzie mógł wykonywać zadania przewodnika miejskiego i terenowego oraz pilota wycieczek, bez konieczności uzyskania jakichkolwiek uprawnień państwowych, odbycia obowiązkowych kursów etc.

Jedynym warunkiem ma być niekaralność za przestępstwa popełnione w związku z wykonywaniem zadań przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek.

Nic mi nie wiadomo na temat jakichkolwiek zgłoszeń czy czegoś w tym stylu. Może to wypłynie w projekcie ustawy.

Czy opłaca się chodzić przez pół roku na ten kurs i jeszcze za to wszystko płacić jak za jakiś czas być może to nie będzie wymagane.


To wszystko zależy. Jeżeli, Szanowny Pytający, uważasz że jesteś na siłach oprowadzać w sposób kompetentny po mieście, jesteś w stanie oprowadzać po wnętrzach Zamku Królewskiego czy Pałacu w Wilanowie, uważasz że dysponujesz stosowną wiedzą na temat miasta, jego historii, architektury i kultury a ponadto masz wprawę w mówieniu do grupy i dysponujesz wiedzą praktyczną dotyczącą metodyki przewodnickiej (jak i gdzie ustawić grupę, jak do niej mówić etc.) to oczywiście nie opłaca Ci się chodzić przez pół roku na kurs.

Póki co, na blisko 150 przeszkolonych przeze mnie osób, może 3 nie potrzebowały jakiegokolwiek kursu - czyli 2%.

Czy te nabyte uprawnienia bedą miały jakąś wartość po wejściu tych zmian.


Formalnie żadnych. Natomiast jestem w stanie sobie wyobrazić, że pracodawcy (czyli biura turystyczne) będą jednak preferowały osoby jeszcze posiadające, już wtedy dawne, uprawnienia państwowe bo sposób ich uzyskiwania był absolutnie oczywisty i świadczący o pewnym poziomie wiedzy i umiejętności.

W ogóle to jest dziwne, że oni najpierw wydłużają te kursy, zeby podnieść poziom a później mówią , że już to jest do niczego nie potrzebne.


Ależ to jest absolutnie oczywiste. Jak dotąd silniejsze było lobby przewodnickie, które widać było w stanie przeforsować określone zapisy. Jeśli myślisz, że w trosce o jakość to niestety jesteś w błędzie - przede wszystkim chodziło o sztuczne wydłużenie kursów, czytaj: wyciągnięcie jak największej kasy od kursantów.

No i w tym wszystkim sprawa najważniejsza: jak dotąd mamy do czynienia z założeniami, projektu jeszcze nie upubliczniono. Tym samym na dzień dzisiejszy mamy stan prawny bez zmian i absolutnie nikt nie ma pojęcia kiedy te przepisy mogą wejść w życie.

Póki co zapraszam na kurs przewodnika po Warszawie - to może być ostatnia szansa uzyskania uprawnień państwowych, które jeśli taka możliwość jeszcze istnieje, lepiej uzyskać niż je zignorować i czekać (nie wiadomo jeszcze jak długo)
Zapraszam :) www.kursprzewodnicki.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz