Lektura projektu nie wnosi nic nowego, potwierdza wszystko to co było do tej pory powiedziane i napisane za to niestety nie zawiera żadnych przepisów przejściowych.
W kontekście przewodnictwa, szkoleń przewodnickich i pilockich, chciałbym żeby jednak ustawodawca określił się w kwestiach następujących:
- co z kursami (piloci, przewodnicy miejscy i terenowi) trwającymi w momencie wejścia w życie ustawy,
- czy uczestnicy tych kursów będą jeszcze mogli uzyskać uprawnienia państwowe,
- jak długo jeszcze będą organizowane egzaminy państwowe.
Zaprezentowany projekt niestety nie daje odpowiedzi na te pytania.
Pewną poszlaką jest tylko następujący fragment uzasadnienia:
Przewiduje się, ze ustawa wejdzie w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem zmian odnoszących się do ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o ochronie osób I mienia oraz ustawy o usługach detektywistycznych wraz z odpowiednimi przepisami przejściowymi, które wejdą w życie z dniem 1 stycznia 2014 r.
W zasadzie bez zmian pozostaje wszystko w zakresie przewodnictwa górskiego.
Ale o tym więcej następnym razem.
W zakresie przewodnictwa górskiego bez zmian? To dziwne, bo przecież by było nonsensem, aby od kandydata na przewodnika górskiego nadal wymagano - jak obecnie - szczegółowego szkolenia i egzaminów ze znajomości obszarów, które z właściwymi górami nie mają nic wspólnego. Skoro nie ma być już takich formalnych wymogów od przewodników miejskich i terenowych, to tym bardziej nie powinno się takich wymogów stawiać kandydatom na przewodników górskich.
OdpowiedzUsuńDonald marzy, Lechu marzy... :-)
OdpowiedzUsuńNie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie przewodnika górskiego!
OdpowiedzUsuńPanie Tomaszu, pare kwestii w tej sprawie jest dla mnie dyskusyjnych, ale pewnie juz i tak wszystko postanowione i trzeba bedzie sobie na tym "wolnym runku" jakos radzic, ale wie Pan co mnie najbardziej wkurza w retoryce pana Gowina - to, ze pan minister ma sie za rycerza w walce z bezrobociem, i klamie ludziom w zywe oczy, ze deregulacja automatycznie spowoduje spadek bezrobocia, i ze likwiduje on bariere w postaci drogich kursow: umowmy sie ze organizatorzy (zwlaszcza ci duzi) nie beda zatrudniac ludzi bez podstawowego choc przygotowania, czyli bez kursu, a organizowac kursy beda teraz m.in. oni sami, a zaplaca za nie ci wlasnie "mlodzi bezrobotni", ktorych wlasciciele biur beda kusic mozliwoscia podjecia pracy, ale nie jej gwarancja (tak jak robia to w przypadku kursow dla rezydentow). Poza tym, podobnie jak Pan, nie sadze, aby nagle wszyscy zapragneli byc pilotami, tacy napalency bez wyobrazni wykrusza sie po pierwszej trasie:), co do przewodnictwa miejskiego moze byc roznie, pewnie studenci historii i histrii sztuki beda sobie dorabiac (za stawki nizsze niz rynkowe jak sądzę...);
OdpowiedzUsuńMam tez porownanie z zawodem tlumacza, ktory takze wykonuję, i okazuje sie ze tutaj Gowinowe argumenty nie dzialaja (a szkoda), i zawod tlumacza przysieglego nie zostanie objety deregulacja, choc bariera w postaci bardzo trudnego egzaminu (800zł,obowiazkowego takze dla mgr filologii !) i koszmarnie drogih kursow (i to nie dla wszystkich jezykow) jest nieporownanie wieksza niz w przypadku zdobywania licencji pilockich a nawet przewodnickich.
Fałsz i hipokryzja na wyciagniecie reki.
Nie wspominajac juz o tej wielokrotnie powielanej w mediach nieszczesnej historii jakiegos profesora, a ktora zle swiadczy glownie o ministrze ktory nie potrafi czytac ustawy ze zrozumieniem. Diabli Pana nie biora, kiedy Pan slyszy jak publicznie minister sieje dezinformacje a ma sie za zbawce rynku pracy...
Co do kursow: i pilocki i przewodnicki nie byly dla mnie jakas bariera nie do pokonania, nie byly one idealne (kurs kursowi nierowny niestety, ale kto ma kontrolowac ich jakosc, ja na pilocki poszlam nie majac bladego pojecia z czym to sie je), ale wynioslam z nich naprawde sporo, a czego nie mialabym szansy nadrobic i dowiedziec sie sama; co do egzaminow uwazam, ze nie sa wcale konieczne.
To tyle na szybko, bo temat rzeka jak sam Pan wie...
życze powodzenia:)
magda
Witam. Chciałbym się wypowiedzieć w kwestii ustawy o ochronie osób i mienia. W pełni popieram zapisy ustawy deregulacyjnej w tej sprawie(tj wyeliminowaniu z zawodu osób chorych lub z orzeczoną niepełnosprawnością),mam tylko nadzieję, że nikt a w szczególności POPON nie namiesza. Ja jako pracownik ochrony mam dość robienia parodii z zawodu pracownika ochrony i czynienia z tej branży przechowalni dla pseudo ochroniarzy(często bez ręki),emerytów z grupami inwalidzkimi,byłych policjantów na rentach "na głowę",którzy dorabiają sobie do "głodowych" emeryturek oscylujących w granicy 3000tys. i więcej,zabierających tym samym pracę za godziwe pieniądze młodym i nie tylko,ale zarabiającym na utrzymanie rodziny a nie na nowy samochód ludziom. Moje słowa na pewno nie spodobają się stowarzyszeniom pracodawców Polskich,a szczególnie właścicielom agencji ochrony tych dużych,tak, do was się zwracam byli ubole,panowie pionierzy tej branży w Polsce,lobbyści, którzy upychają w swoich przechowalniach, sprawnych inaczej, swoich kolesi milicjantów,wojskowych, do was wygrywających przetargi za dumpingowe stawki bo i tak dostaniecie kaskę z PEFRONU dla swoich podopiecznych i zafundujecie im jeszcze wczasy. Młody człowiek będzie tymczasem tyrał u was za 5 zł na godzinę i "morda w kubeł",bo na twoje miejsce mam 5 dziadków. Mieć tylko nadzieję,że wszystko wyjdzie w takiej postaci jak jest. Brawo Panie Ministrze. Zaczyna się coś klarować
OdpowiedzUsuń